Pradawny wampir
*Oblizał usta, chociaż nie było na nich widać najmniejszego śladu posiłku.* Grzeczna dziewczynka. Myślę, że chciałabyś nagrodę... *Powiedział. Emily była jedna z dwóch osób, którym dane było smakować jego krwi. Krwi dla wampira tak wyśmienitej, że nie można jej porównać do niczego na świecie. Ciekawe czy dziewczyna zdaje sobie sprawę z tego jakiego zaszczytu doświadcza. Może jednak nigdy nie wyłączył emocji? Dlaczego to robi? Niektóre pytania nie mają odpowiedzi... Przeciął opuszek swojego palca kłem i włożył go jej do ust patrząc jej w oczy tym swoim beznamiętnym wzrokiem. Jego oczy po posiłku były zdecydowanie ciemniejsze... Oczy mordercy.*
Offline
Profesor
*Emily nie nalezala do wybrednych wampirow, ale krew Olivera byla czyms niesamowitym. Nigdy nie zapomni tego smaku. Pozwolila sobie na chwile zatracenia, czujac w ustach niebianski smak jego krwi wpatrujac sie jednoczesnie w jego oczy. Jak dlugo czekala na ten moment? Jak dlugo musiala cierpiec by zobaczyc go znowu... Tak wiele miala mu do powiedzenia... Wiedziala, ze wampir za chwile oderwie od jej ust przepyszna krew, jednak korzystala z tej chwili.. Z momentu kiedy mogli byc tak blisko. Drzala. Pelna obaw, przepelniona emocjami. Oliver... Jej Oliver jest tutaj. Nie mogla w to uwierzyc*
Offline
Pradawny wampir
*Wolną ręką odgarnął jej włosy za ucho. Patrzył na jej twarz nieodgadnionym wzrokiem. Było w nich jakieś uczucie? Czy to możliwe? Nie... Chyba nie... Chociaż kto wie? Na pewno jest jedną z najbardziej tajemniczych postaci dzisiejszego świata. Jednym z najpotężniejszych, chodzących po tej ziemi. W końcu uznał, że już dość i wyjął palec z jej ust. Rana natychmiast się zasklepiła i nie pozostał po niej ślad. Po dawce jego krwi również rana na szyi dziewczyny zniknęła i ślad po posiłku widoczny był jedynie na poduszce na której leżała. Rany zadanie przez niego goiły się o wiele wolniej nawet u wampirów.* Niedługo wrócę... *Z tą obietnicą na ustach rozpłynął się w srebrnej mgle. Zanim zupełnie zniknął zdążył spojrzeć przez ramię na mężczyznę w drzwiach. W jego oczach coś błysło niebezpiecznie. Krew na poduszce zmieniła się w czerwoną różę. Różę pełną kolców, ale o zapachu goździka. różę pełną niewypowiedzianych słów.*
Offline
Profesor
Oliver...
*Szepnela dlon wyciagajac w kierunku wampira, ale ten juz zniknal. Czego sie spodziewala? Ze zostanie na dluzej? Ze razem obejrza mugolski film i obejrza fotografie rodzinne? Pokrecila smutno glowa wpatrujac sie w roze. Przylozyla kwiat do swoich ust. Czy to tylko kwiat? Moze forma podziekowania, albo obietnica? "Nie wmawiaj sobie, glupia" A co jesli jest choc cien nadzei, na to, ze pojawi sie wkrotce? Byla dla niego tylko zywicielem, czy moze kims wiecej? W koncu stworzyl ja... Ja, istote idealna. Zamknela oczy. Bedzie czekac, tak dlugo, jak to jest konieczne. Opuszkami placow badala swoja szyje... Szyje z ktorej jescze przed kilkunastoma minutami pil jej Oliver... Wiedziala, ze nie zasnie. Trzesac sie z nadmiaru emocji starala sie utrzymac obraz wampira tak dlugo jak to mozliwe. Na swoich wargach nadal czula lodowaty pocalunek...*
Offline
Profesor
*Tutaj nie miał nic do stracenia. Rozmawiał z jakąś kobietą. Bla bla bla. Chwycił ją za dłoń. Krzyknęła. Jego nie za bardzo to obchodziło. Na jego ustach malował się uśmiech. Ach w końcu coś normalnego. Przestąpił przez pomarszczone ciało dziewczyny i ruszył dalej poszukując zdrowych potencjalnych ofiar, z których mógłby pobrać.. sam nie wiedział co.. energię życiową? Tak to możliwe.*
Offline
Profesor
Mamusiu!*Usłyszał głos dziewczynki.* Mamusiu! Popatrz jaki śliczny chłopczyk!.*Na twarzy mężczyzny pojawił się grymas złości. Obrzucił dziewczynkę morderczym spojrzeniem.*Dlaczego ten pan jest zły?*Kontynuuje dziewczynka. Mężczyzna spojrzał na swoje dłonie. Westchnął. Przeklął najgorzej jak potrafił. Parę osób spojrzał na niego. Miał to w dupie. Doszedł w reszcie. Zapukał do jej domu. "Otwórz. Proszę" Błagał cieniutki głosik w myślach. Stchórzył. Tak bardzo chciał jej pomóc, ale co on mógł? Nawet gdyby udało mu się go od niej odsunąć to co dalej? One pewnie by się na niego rzuciła, albo patrzała jak on to robi. Śmiała by się patrząc jak rozrywa go na strzępy. Złote z domieszką czerwieni rozglądały się żywo po okolicy. Mimo iż nasycił się.. tym czymś nadal brakowało mu czegoś. Czuł pustkę.*
Offline
Profesor
[wszystko fajnie, ale czemu to sie dzieje w moim domu xd]
Offline
Profesor
[nie chciało mi się tworzyć nowych lokacji ]
Offline
Profesor
*Powoli otworzyla oczy. Czy to byl sen? Tak piekny, tak nierealny... Przetarla zmeczone oczy i wtedy ja zobaczyla... roza... Wyciagnela reke w jej kierunku tak szybko jak tylko mogla... Tak jakby kilka sekund pozniej mozna zniknac, rozplynac sie tak jak postac jej stworcy wczorajszej nocy. Przycisnela roze do piersi, nie martwiac sie, ze zniszczy swoj top. Rozejrzala sie po pokoju. Obiecal, ze przyjdzie. Poczeka. Zawsze bedzie czekac.*
Offline
Profesor
*Ona mu nie otworzyła to on nie będzie się wpraszał. Nie jak wczoraj. Zapukał jeszcze raz. No cóż pewnie nie ma ochoty rozmawiać z tchórzem. Jak będzie chciała to wie gdzie go znaleźć. Westchnął i obrócił się na pięcie. Zniknął.*
Offline
Profesor
*Uslyszala jakby... Pukanie do drzwi? Byla roztrzesiona, moze jej sie przeslyszalo. Postrzasnela glowa i odlozyla roze na szafke nocna. Cudowna wlasciwosc... Kwiaty od Olivera nigdy nie wiedly. Wyszla ze swojej sypialni. Stanela w przestronnym korytarzu. Nie wiedziala co ze soba zrobic, gdzie pojsc... W koncu skierowala sie w strone werandy. Deszcz przestal padac dzis rano. Wszystko na zewnatrz wchlonelo juz wilgosc i zdarzylo wyschnac. Powietrze tak cudowne i orzezwiajace... Polozyla sie na hamaku zamykajac oczy. Nie mogla uporzadkowac mysli.*
Offline
Profesor
*Mężczyzna pojawił się przed drzwiami jej domu. Chwycił za klamkę. Cofnął dłoń gwałtownie, jakby się oparzył. Zastanawiał się chwilę. Czy będzie chciała z nim rozmawiać. Westchnął i zapukał. Trzy razy. Podobno to przynosi szczęście. Oby tak było, bo jeśli nie.. nie będzie co zbierać. "A przynajmniej tak słyszałem." Odezwał się cichy głosik w jego głowie, który bez wątpienia pochodził z tej reklamy telewizyjnej nowego piwa. Zaczął się śmiać nie mogąc przestać.*
Offline
Profesor
*Dziwne. Nie wprosil sie bez pytania? To chyba jakas nowosc. Drzwi przed chlopakiem stanely otworem, chociaz Emily wciaz znajdowala sie na werandzie, choc tym razem siedziala na fotelu, opierajac stopy o lozko. Jaka szkoda, ze nigdy nie miala okazji go wyprobowac.*
Offline
Profesor
*Nowość. Tak. Wszedł do pomieszczenia. Zdjął buty, a kórtkę odwiesił na wieszak. Oczy miał lekko napuchnięte. Nie ma się co dziwić. Nie sypiał od tygodni. Jak zwykle z resztą. Ruszył w stronę salonu. Nie wiedział w sumie gdzie może ją znaleźć. Wział głęboki wdech.. zaraz, zaraz..wzruszył ramionami. Niby nje musiał oddychać, a i tak to robił. Może taka błachostka, ale dzięki niej czuł że w jakiejś części jest jeszcze człowiekiem.*
Offline
Profesor
*"Przynajmiej nie pobrudzi mi paneli". Pomyslala sledzac kazda jego mysl. Wsunela bose stopy pod koldre znajdujaca sie na lozku, jak gdyby nigdy nic, nie przejmujac sie jego obecnoscia. Ciekawe jak dlugo bedzie jej szukal. Przygladala sie ptakom, lecacym po burym niebie. Oswietlenie znajdujace sie na werandzie zapalalilo sie pare minut temu tworzac przyjemna atmosfere.*
Offline
Profesor
*Może nawet do rana. Westchnął. W dość szybkim tempie przeszukał dom. Zatrzymał się na chwilę w jej pokoju podziwiając różę. Co jak co, ale potrafił zostawić po sobie dobre wrażenie. Zaśmiał się. Zaczął nucić sobie Rosenrot niemieckiego zespołu noszącego nazwe Rammstein. A więc została weranda. Powolnym krokiem ruszył w tamtą stronę.* Ona jej chcę i to jest w porządku.*zaśpiewał. Mimo że po Polsku te słowa nie straciły na sile.*
Offline
Profesor
*Z zafascynowaniem przylagladala sie owadom, ktore rozpaczliwie probowaly dostac sie do swiatla. Jak krotkie bylo ich zycie? Kilka dni, tygodni? Rak bardzo kruche... Nawet sie nie zorientowala kiedy, ale wstala z fotela podchodzac blizej lampy. Zolte swiatlo padalo na jej blada cere czyniac jej wyglad bardziej... ludzkim... Sciagnela gumke do wlosow z lewego nadgarstka i zawiazala konski ogon. Prawie jak Emily sprzed 3 lat. Jak ta... zywa Emily. Ze szczerzym usmiechem przygladala sie tancu owadow*
Offline
Profesor
*Spojrzał na jej twarz podchodząc bliżej. Chciał postawić jeszcze jeden krok, ale coś mu nie pozwoliło. To wstyd jaki go ogarnął. Odetchnął nocnym powietrzem, aby trochę się uslokoić. Na szyi pulsowała żyła. Przełknął ślinę.*Emi?*Powiedział cicho mimo tego że wiedział o tym że ona zdaje sobie sprawę z jego obecności. Znów odetchnął głęboko.*
Offline
Profesor
*Nawet nie odwrocila glowy w jego kierunku. Jeszcze wczoraj zapewnial ja, ze bedzie walczyl, ze sie nie podda... I inne bzdury nie majace zadnego odzwierciedlenia w rzeczywistosci*
Przynajmiej nie pobrudziles mi paneli.
*Skwitowala krotko lapiac swietlika w dwie dlonie i przygladajac mu sie uwaznie*
Offline
Profesor
Walnij mnie.*Powiedział cicho, ale był pewien że usłyszała. Zignorował to co powiedziała.*Tak żeby coś do mnie dotarło.*Pięści zaciskał tak mocno że kostki zbielały, a po dłoniach spływała czerwona gorąca krew. Nie obchodziło go to zbytnio. Emocje się w nim gotowały. Jego policzki zaróżowiały ze wstydu.*Wybacz mi.*Powiedział i przytulił ją. Nawet nie był świadom że po policzkach jak i po dłoniach spływają mu goracę ciecze.*
Offline